czwartek, 14 lipca 2016

Kiera Cass "Rywalki"//Recenzja #1

Kiera Cass, "Rywalki"

Dla trzydziestu pięciu dziewcząt Eliminacje są szansą ich życia. To dzięki nim mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości. Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia. Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów. Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona.
Każda dziewczyna marzy o tym, by zostać Wybraną. Każda poza Americą Singer.
Dla Ameriki Eliminacje to koszmar. Oznacza konieczność rozstania z Aspenem – jej sekretną miłością i opuszczenie domu. A wszystko tylko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której wcale nie pragnie.
Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki, America zaczyna zadawać sobie pytanie, czy naprawdę chce za wszelką cenę opuścić pałac. Być może życie o jakim marzyła wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chciała sobie wyobrazić…

***
Tak, pewnie nikt nie mógł się tego doczekać... Pierwszy post Maniaczki!!

Co ja się oszukuję... Mało kto czyta tego bloga. No cóż, nadzieja matką głupich.

Ale ja tu dziś o innym. A konkretnie o... "Rywalkach".

Pewnie chociaż połowa z Was przeczytała już wszystkie książki z tej serii. Ja jestem jedną z Was. Tak naprawdę od tej serii zaczęła się moja głębsza miłość do literatury. 

Dobrze przeczytaliście, od TEJ SERII.

A dlaczego? Już tłumaczę..

Rok temu, w wakacje, byłam nad pewnym jeziorem z ciotką i wujkiem. Ciocia obiecała mi kupić książkę w pobliskiej księgarni, w zamian za to, że zapomniała wcześniej (nie będę tłumaczyć). W końcu trafiliśmy do naszej cudownej Biedronki. Tam jest taki dział z nowościami. Była tam 4. część tej serii. Oczywiście, ja jako głupia dwunastolatka nie miałam o tym pojęcia. Zakochałam się w fabule opisanej z tyłu (tak dla jasności, ta seria od właśnie tej książki zaczyna, tak jakby, nową epokę). Oczywiście ją kupiłam.
Po jej przeczytaniu chciałam przeczytać resztę serii. Wpisałam tytuł w Google i na Lubimyczytac.pl, poszukałam więcej o tej o to książce. Tam się okazało że był to 4 tom serii "Rywalki". Wtedy o to, jako głupia dziewczyna, zorientowałam się, że "zaspojlerowałam" sobie pierwsze trzy. Jednak nie zatrzymało mnie to, aby je nadrobić.

Tak oto przez cały lipiec poszukałam w bibliotece tych tomów i przeczytałam je w niespełna trzy dni! Tak to mnie wciągnęło. Co z tego, że wiedziałam, jak się skończą, i tak miałam niemały ubaw czytając książki.

Więc tak oto po przeczytaniu tego, oczywiście nie mogło się obejść bez przeczytania dwóch dodatków i czekania na premierę ostatniego tomu w maju. Jako "psychofanka" kupiłam ją przedpremierowo, przez co już w dniu premieru przeczytałam do końca serię. Tak... 

Może koniec tych historii z życia, opowiem trochę o pierwszym tomie.

(TERAZ TO MONOTTONE..)

Książkę 'Rywalki' napisała Kiera Cass (moja naj autorka<3). Całą serię wydało, w Polsce, wydawnictwo "Jaguar". Pierwszy tom wydano 24 kwietnia 2012 r., ostatnią zaś w maju br. Cała seria oficjalnie nazywa się "Selekcja". Książka to typowa młodzieżówka i fantasy. 

Teraz, co o niej sądzę..

Książka od razu mnie wciągnęła. Na samym początku masz ochotę ją czytać. Książka dla wszystkich, lecz bardziej polecam ją dziewczynom. Książka z wątkiem przyszłościowym, jednak najważniejszy jest tu wątek miłosny. Zwykła dziewczyna trafia do pałacu, gdzie poznaje księcia, w którym nie ma ochoty się zakochiwać. Ponad to, w dawnym mieście zostawiła swoją pierwszą miłość i rodzinę, za którą bardzo tęskni. Jednak z biegiem czasu, Ami poznaje w pałacu sympatyczne, jak i nie, osoby. Akcja zaczyna się rozkręcać, gdy dziewczyna z biegiem czasu coraz bardziej zaczyna lubić księcia Maxona. Swoim skromnym zdaniem uważam, że Maxon jest cudowny. Troskliwy. Lecz smutny. Jedyną miłość, jaką doznał, jest jego matka. Zaś od ojca, niekoniecznie.
W pewnym momencie America i Maxon zaprzyjaźniają się. Jednak z biegiem czasu wszystko się psuje. Na lepszy? Na gorsze? Dowiecie się tego, czytając tę oto serię. 

Teraz brzmiałam jak typowy promo. No trudno.

To koniec. Tak, nie mam pomysłu na dalszą część.

Jeszce jedno: jesteście #TeamMaxon czy raczej #TeamAspen? Ja jestem zdecydowanie #TeamMaxon.

Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach!



Do napisania :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz