poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Kerstin Gier "Silver. Pierwsza księga snów"//Recenzja #3

  


  Silver. Pierwsza księga snów jest pierwszym tomem Silver. Pragnę dodać, że drugi tom ma premierę we wrześniu. Główną bohaterką jest piętnastoletnia Olivia (woli, bo zwracano się do niej Liv), uczennica liceum, lecz nie tego samego. Dziewczyna wraz z młodszą siostrą, Mią, żyją na przeprowadzkach. Po rozwodzie, ich matkach, nauczycielka w uniwersytetach, co chwila zmienia miejsce pracy. Dziewczynki są już przyzwyczajone do częstej zmiany miejsca zamieszkania, więc w szkołach nie przywiązywały się za bardzo do rówieśników, Jednak te liceum namiesza w życiu dziewczyn, zwłaszcza Liv. Nowi koledzy, koleżanki, szkoła i rodzina. Olivia zawsze miała dziwne sny, jednak od ostatniej przeprowadzki zaczyna mieć je częściej i, o dziwo, występują w nim jej czterej koledzy ze szkolnej "elicie". Czy to namiesza w jej i rodziny życiu? Co mają wspólnego chłopcy z je przyszłością?
 
  Do przeczytania Silver zachęciłam mnie pewna Booktberka oraz, co można zauważyć, piękna okładka. Sama tematyka snów mnie do tego przyciągnęła. A jakie mam zdanie po przeczytaniu książki?

  Ta powieść spodobała mi się w kwestii stylu i pomysłu autorki. Nie czytałam jej wcześniejszych powieści (co mam zamiar nadrobić ;)), ale mam nadzieję, że są tak samo dobre, jak ta. Przyjemna i szybka do czytania. Mimo, że jest dość "gruba", to w niecały dzień ją przeczytałam. Lektura "nie zobowiązywująca", dzięki czemu nie trzeba było przy niej dużo myśleć. Lekka do przeczytania na trudne i nudne dni.

  Co mogłabym powiedzieć o samej historii, spytacie? Wydarzenia w Silver wydają się dość realistyczne, pomijając tematykę snów. Autorka przedstawiła tu również problemy występujące w skutek rozwodu rodziców czy częstych przeprowadzek. Ucieszyłam się, że postaci nie są wydealizowane, co często mnie denerwuje. Klimat w liceum jest tak dokładnie opisany, że czułam się, jakbym sama chodziła do tej szkole razem z bohaterami.

  Cytat, który zapadł mi w pamięć: "Twój dom jest tam, gdzie twoje książki."

  Podsumowując, Silver może nie każdemu wniesie cenne lekcje czy zmieni jakkolwiek życie, ale jedno jest pewne: przyjemna do poczytania i poprawienia sobie humoru. Wiele razy podczas czytania uśmiechałam się pod nosem, ze względu na niektóre sytuacje i humor bohaterów. Powieść polecam szczególnie dla osób gustujących w młodzieżówki, jak i również dla każdego, kto chce się odesparować od własnych problemy czy się pośmiać.

  Dajcie znać w komentarzu, czy sięgnęliście już po tą pozycję, czy może macie to w planach i jakie na was wyrwała wrażenie.

czwartek, 4 sierpnia 2016

M.D.Headley "Magonia"//Recenzja #2



M.D.Headley, "Magonia"

Aza Ray Boyle topi się w powietrzu. Od dzieciństwa cierpi na tajemniczą chorobę płuc, z którą ciężko jest oddychać, mówić – w ogóle żyć. Kiedy więc Aza zauważa statek na niebie, jej rodzina przypisuje to skutkom ubocznym zażywania leków. Aza jednak nie wierzy, by była to halucynacja. Słyszy ze statku głos wzywający ją po imieniu.

Tylko jej przyjaciel, Jason, słucha. Jason, na którego zawsze może liczyć. Jason, do którego chyba czuje coś więcej niż przyjaźń. Ale zanim Aza ma okazję poważniej się nad tym zastanowić, dzieje się coś strasznego. Aza odchodzi z naszego świata, by znaleźć się w innym.

Magonia.

Ponad chmurami, w krainie statków handlowych, Aza nie jest już tą słabą, umierającą istotą, którą była wcześniej. W Magonii po raz pierwszy swobodnie oddycha. Co więcej, ma potężną moc – lecz gdy już zaczyna panować nad swoim życiem, odkrywa, że zbliża się wojna między Magonią a Ziemią. W jej rękach spoczywa los całej ludzkości – i chłopca, który ją kocha. Po której stronie opowie się Aza?

Debiutancka książka Marii Dahvany Headley to niezwykle inteligentna, wielowarstwowa opowieść fantasy, pełna symboli i alegorii. Niezwykła podróż staje się dla Azy impulsem do postawienia sobie pytań o rodzinę, miłość, siebie samą i o to, co oznacza odnalezienie tego wszystkiego.
***
Tak, wiem.... kolejny raz długo postu nie było.
No ale cóż ja poradzę...
Wyobraźcie to sobie... Mam własne życie!
Jestem uczennicą i aktualnie odbywają się wakacje!

Wiem.. Oświeciłam Was.
Ale spoko. W roku szkolnym.. Nie wiem ja będzie xd
Tak dla jasności... Ja nic nie obiecywałam.

A teraz konkrety.

Piszę kolejną recenzję.
Chociaż mama mnóstwo pomysłów na posty "inne" to ta książka mnie prześladuje...
Dosłownie.

Dlatego też, pozwólcie mi skrócić tą męczarnie..
Poczekajcie, a może i wam to wyjdzie na dobre.

Do rzeczy.

Z "Magonią" zaczęłam przygodę na Youtube. Tak... To nie żart.
Jak (mama nadzieję) każdy książkoholik uwielbiam oglądać BookTub'a, aby wiedzieć co przeczytać.

Tak też było z tą książką.

Znalazłam recenzję tej książki i BARDZO mi się spodobała. Jednak nie miałam ostatnio środków, by ją zakupić.
W tym momencie uratowała mnie moja przyjaciółka.
Kupiła mi ją na moje imieniny.
Jaka kochana..
Tak BTW, zostałam naprawdę hojnie obdarowana książkami w tym roku.
W każdym bądź razie.

Gdy w końcu była w moich rękach, trafiła na półkę.
I tak sobie czekała, aż nie wyjechałam na obóz.
Wzięłam ją ze sobą, by się nie nudzić w czasie 4h drogi.

"Magonia", jak to zwykle na początku nie pociągała mnie swą treścią, ale jak się w końcu przemogłam (po 5 dniach xd) zdołałam ją przeczytać w jeden dzień.
Tak m isię ona spodobała.

Dobra, koniec historii z życia, teraz konkrety.
***
Autorkom "Magonii" jest Maria Dahvana Headley. Książkę, w Polsce, wydało wydawnictwo "Galeria Książek". Wydano ją w naszym kraju 3. lutego br., czyli dość niedawno. Jest wpisywana pod kategorią fanasy, młodzieżówką  oraz, ku mojemu zaskoczeniu, science-fiction.
Dlaczego?
Gdyż nigdy science-fiction nie lubiłam, ale akurat to polubiłam.

Na całe szczęście nie muszę wam opowiadać, o czym jest, więc przejdę do oceny.

Książka osobiście bardzo mi się spodobała. Ta cała historia wydawała i nadal wydaje mi się interesująca. Dla mnie "Magonia" jest jakby spisać niesamowity sen na papier, a później wydać to jako książkę. Główna bohaterka jest najbardziej intrygującą osobą w całej opowieści. Podziwiam autorkę za pomysł, jak i kontekst i to, że bardzo przyjemnie się to czyta. Opisała to tak, że z łatwością da się wyobrazić poszczególną scenerię z rozdziałów oraz wczuć się w wydarzenia. Cieszę się, że występuje wątek miłosny, co, oczywiście uwielbiam. To, jak zwykła dziewczyna zostaje wplatana w zupełnie inne życie jest naprawdę niesamowite.

Szczerze, na końcu książki, pomyślałam tak: "Mam szczerą nadzieję na kontynuację".

Dla mnie książka jest skierowana głównie dla młodzieży, ale dzieciom i niektórym dorosłym również powinna się spodobać ;)

W czasie czytania można "pobawić się" w małego detektywa i razem z Azą rozwiązać zagadkę jej życie...
Kim jest?

Na sam koniec... Wielki szacun, Maria!

MyszkaJestem <3

żródło opisu książki, zdjęcia i głownych informacji: lubimyczytać.pl


poniedziałek, 25 lipca 2016

Tolerancja.

Żyjemy w XXI wieku.

Wieku technologii i.... coraz mniejszej TOLERANCJI.

Pewnie pierwsze, co pomyślicie to, to, że co głupia nastolatka wie na ten temat.
A się zdziwicie....

Niewiele osób ma prawo do powiedzenia o sobie, że jest się osobą tolerancyjną.
Wielu ludzi jednak tak mówi, nie wiedząc nawet, co to słowo znaczy.

Żeby wam to wytłumaczyć "naukowo" posłużę się naszą kochaną ciotką, Wikipedią.

"Tolerancja – termin stosowany w socjologii, badaniach nad kulturą i religią. Słowo oznacza w tym kontekście „poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych”[1]. W różnych językach indoeuropejskich przybiera ono niuanse, np. w angielskim w odniesieniu do ludzi oznacza on „postawę wykluczającą bigoterię lub srogości w osądzaniu innych”[2] lub ich dyskryminację. Może oznaczać również „wyrozumiałość”, „akceptację” lub „chęć zaakceptowania uczuć, zwyczajów lub wierzeń innych niż własne
Tolerancja (łac. tolerantia – „cierpliwa wytrwałość”; od łac. czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”) – w mowie potocznej i naukach społecznych postawa społeczna i osobista odznaczająca się poszanowaniem poglądów,zachowań i cech innych ludzi, a także ich samych."

Coś czuję, że nie zrozumieli tych pojęć połowa czytelników. Już tłumaczę bardziej "po ludzku":

Tolerancja jest to cecha człowieka, który akceptuje innych pod względem pochodzenia, wierzeń, poglądów, zachowań i cech i ich samych.

W skrócie: "Nie ocenia książki po okładce"

Dokładnie, tylko w kontekście: "Nie ocenia człowieka po plotkach".

Jednak tolerancja to nie jest akceptacja czyjegoś zachowania czy poglądów, tylko uszanowanie tego. 
Człowiek tolerancyjny rozmawia z taką osobą swobodnie, nie sprzecza się i nie wytyka czegoś, jak człowiek nietolerancyjny.
Tolerancja jest też postawą demokracji.

Osoba nietolerancyjna dyskryminuje osoby wymienione powyżej.

Mam nadzieję, że już więcej wiecie o tolerancji.

Teraz przykładowe dyskryminacje osób na podstawie informacji powyżej:
- homoseksualiści
- uchodźcy
- Arabowie
- Cyganie
- bezdomni
.. i wielu innych.

Mam wielką nadzieję, że po przeczytaniu tego posta zrozumieliście trochę więcej. Proszę też, abyście następnym razem, zanim obrazicie kogoś z powodu, np. pochodzenia, pomyśleć dwa razy.

Do napisania!
MyszkaJestem ;)

źródło informacji pomocniczych: wikipedia.pl


czwartek, 14 lipca 2016

Kiera Cass "Rywalki"//Recenzja #1

Kiera Cass, "Rywalki"

Dla trzydziestu pięciu dziewcząt Eliminacje są szansą ich życia. To dzięki nim mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości. Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia. Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów. Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona.
Każda dziewczyna marzy o tym, by zostać Wybraną. Każda poza Americą Singer.
Dla Ameriki Eliminacje to koszmar. Oznacza konieczność rozstania z Aspenem – jej sekretną miłością i opuszczenie domu. A wszystko tylko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której wcale nie pragnie.
Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki, America zaczyna zadawać sobie pytanie, czy naprawdę chce za wszelką cenę opuścić pałac. Być może życie o jakim marzyła wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chciała sobie wyobrazić…

***
Tak, pewnie nikt nie mógł się tego doczekać... Pierwszy post Maniaczki!!

Co ja się oszukuję... Mało kto czyta tego bloga. No cóż, nadzieja matką głupich.

Ale ja tu dziś o innym. A konkretnie o... "Rywalkach".

Pewnie chociaż połowa z Was przeczytała już wszystkie książki z tej serii. Ja jestem jedną z Was. Tak naprawdę od tej serii zaczęła się moja głębsza miłość do literatury. 

Dobrze przeczytaliście, od TEJ SERII.

A dlaczego? Już tłumaczę..

Rok temu, w wakacje, byłam nad pewnym jeziorem z ciotką i wujkiem. Ciocia obiecała mi kupić książkę w pobliskiej księgarni, w zamian za to, że zapomniała wcześniej (nie będę tłumaczyć). W końcu trafiliśmy do naszej cudownej Biedronki. Tam jest taki dział z nowościami. Była tam 4. część tej serii. Oczywiście, ja jako głupia dwunastolatka nie miałam o tym pojęcia. Zakochałam się w fabule opisanej z tyłu (tak dla jasności, ta seria od właśnie tej książki zaczyna, tak jakby, nową epokę). Oczywiście ją kupiłam.
Po jej przeczytaniu chciałam przeczytać resztę serii. Wpisałam tytuł w Google i na Lubimyczytac.pl, poszukałam więcej o tej o to książce. Tam się okazało że był to 4 tom serii "Rywalki". Wtedy o to, jako głupia dziewczyna, zorientowałam się, że "zaspojlerowałam" sobie pierwsze trzy. Jednak nie zatrzymało mnie to, aby je nadrobić.

Tak oto przez cały lipiec poszukałam w bibliotece tych tomów i przeczytałam je w niespełna trzy dni! Tak to mnie wciągnęło. Co z tego, że wiedziałam, jak się skończą, i tak miałam niemały ubaw czytając książki.

Więc tak oto po przeczytaniu tego, oczywiście nie mogło się obejść bez przeczytania dwóch dodatków i czekania na premierę ostatniego tomu w maju. Jako "psychofanka" kupiłam ją przedpremierowo, przez co już w dniu premieru przeczytałam do końca serię. Tak... 

Może koniec tych historii z życia, opowiem trochę o pierwszym tomie.

(TERAZ TO MONOTTONE..)

Książkę 'Rywalki' napisała Kiera Cass (moja naj autorka<3). Całą serię wydało, w Polsce, wydawnictwo "Jaguar". Pierwszy tom wydano 24 kwietnia 2012 r., ostatnią zaś w maju br. Cała seria oficjalnie nazywa się "Selekcja". Książka to typowa młodzieżówka i fantasy. 

Teraz, co o niej sądzę..

Książka od razu mnie wciągnęła. Na samym początku masz ochotę ją czytać. Książka dla wszystkich, lecz bardziej polecam ją dziewczynom. Książka z wątkiem przyszłościowym, jednak najważniejszy jest tu wątek miłosny. Zwykła dziewczyna trafia do pałacu, gdzie poznaje księcia, w którym nie ma ochoty się zakochiwać. Ponad to, w dawnym mieście zostawiła swoją pierwszą miłość i rodzinę, za którą bardzo tęskni. Jednak z biegiem czasu, Ami poznaje w pałacu sympatyczne, jak i nie, osoby. Akcja zaczyna się rozkręcać, gdy dziewczyna z biegiem czasu coraz bardziej zaczyna lubić księcia Maxona. Swoim skromnym zdaniem uważam, że Maxon jest cudowny. Troskliwy. Lecz smutny. Jedyną miłość, jaką doznał, jest jego matka. Zaś od ojca, niekoniecznie.
W pewnym momencie America i Maxon zaprzyjaźniają się. Jednak z biegiem czasu wszystko się psuje. Na lepszy? Na gorsze? Dowiecie się tego, czytając tę oto serię. 

Teraz brzmiałam jak typowy promo. No trudno.

To koniec. Tak, nie mam pomysłu na dalszą część.

Jeszce jedno: jesteście #TeamMaxon czy raczej #TeamAspen? Ja jestem zdecydowanie #TeamMaxon.

Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach!



Do napisania :>

środa, 13 lipca 2016

Klub Maniaczki #0- Wprowadzenia

Cześć!

Tak, tu znowu ta beznadziejna dziewczyna..

Dobra, ale ja nie o tym.

Chcę wam wytłumaczyć, o co chodzi w tym "Klubie Maniaczki".

Nie wiem czemu, ale czasami chcę tu coś napisać, ale nie mam pomysłu.

Postanowiłam więc stworzyć taką nową "kategorię".

Kiedy nie będę mieć pomysłu na posta z życia to w tej "serii" będę recenzować i dawać opinię o czymkolwiek.

Tak.. Pewnie się zastanawiacie, dlaczego nie tylko o np. książkach.

Już wszystko tłumaczę...

Jestem osobą o wielu zainteresowaniach. Uwielbiam czytać, oglądać filmy i różne seriale, robić coś artystycznego oraz przeglądać różne strony. Dlatego to stworzyłam. Stwierdziłam też, że jest zbyt monotonne gadać wciąż o tym samym. A jako dziewczyna niezdecydowana, coś takiego stworzyłam.

Mam nadzieję, że przyjmiecie tą "serię" pozytywnie.

Do napisania!
Myszka Jestem


poniedziałek, 27 czerwca 2016

Niechęć do własnego ciała

Dawno mnie tu nie było.. Co?
Tak, to dlatego, że nie miałam i nadal nie mam pomysłu, o czym by tu napisać...
Hmmm....

Nie będę pisać o wakacjach, bo to temat oklepany.
Nie będę pisać o zmianach, skoro jeśli czujesz się dobrze we własnym ciele, to ja nie będę ci tego psuć.. Chociaż, to dobry temat!

Zaczynam!

Tak, życie nie obejdzie się bez zmian. Czasami małe przemeblowanie w pokoju może się naprawdę liczyć. Ludzie je wprowadzają, nie tylko, bo coś jest modne. Z upływem lat człowiek się zmienia. Tego nie unikniesz. Podam przykład: dziewczyna kochała różowy, a po 13 latach ubiera się na czarno.
Nikt by się tego nie spodziewał.
Nikt.

Najwięcej zmian przychodzi w okresie dojrzewania. Nastolatek czuje się inaczej, niż wcześniej. Ma coraz więcej humorków i... zachcianek.

To jest rutyna, której nikt nie uniknie. Tak już chciał Bóg.

Jednak chciałabym tu opowiedzieć o innych zmianach... niechęć do własnego ciała.

To jest najgorsze ze wszystkiego. Dzieje się to zazwyczaj w czasie gimnazjum i liceum. Ludzie zaczynają bardziej oceniać wygląd niż umysł. A to przecież najważniejsze.

Są osoby, które mają silną wole i kochają siebie w swoim ciele. Jednak takich osób jest niewiele.

Sama miałam takie doświadczenie. Niechęć do swojego ciała rozpoczęła się rok temu.

Zaczęłam się bardziej rozglądać po ludziach, przez co sądziłam, że jestem za gruba. Postanowiłam pójść "na dietę".
Niestety, zaczęło się od głodówki.
Jednak jako osoba mało zmotywowana, na szczęście przerwałam to po tygodniu. Jakbym dłużej to trzymała to bym pewnie trafiła do szpitala.

Później zaczęłam dietę i hardkorowe ćwiczenia. Nie wyszło za dobrze. Po tygodniu czułam co chwile zmęczenie.

Teraz odżywiam się zdrowo, jem pięć posiłków dziennie i czasami pobiegam. I wiecie co? Teraz czuję się najlepiej.

Moja niechęć do anoreksji i bulimii stworzyła się przez wieczne lekcje profilaktyczne w szkole.

Nie wszyscy mają takie szczęście.

Wiele osób trafia do szpitala przez te choroby.

Nie mogę wiele o tym powiedzieć, ale powiem wam jedno, nieuniknone.

NIE SUGERUJ SIĘ OPINIAMI. KAŻDY JEST PIĘKNY. NIE UMIERAJ TYLKO DLA TEGO, ŻE JESTEŚ ZA GRUBA. PAMIĘTAJ: JESTEŚ PIĘKNA!!!

MyszkaJestem... coraz bardziej szczęśliwa!

piątek, 27 maja 2016

Jak to jest z życiem...

Byłam dzisiaj w odwiedzinach u babci. Wiecie... Tata chciał pojechać do swojej mamy, aby jej życzyć wszystkiego najlepszego i dać kwiaty.... Normalka.
Jednak nie o to chodzi.
Wchodząc do auta, wymyśliłam temat, który co jakiś czas mnie męczy.

Co to życie i czym my właściwie jesteśmy?

Zważając na ten temat, ostrzegam, że chyba za dużo naoglądałam się seriali i filmów,

Co jakiś czas mam wrażenie że życie to gra, że ktoś nami steruje. Tylko w stosunku do innych gier, my mamy jedno życie.
Pewnie uznacie mnie za dziwadło, ale to mnie zawsze zastanawiało.. jak to jest z życiem?
Czy my nie jesteśmy lalkami sterowanym innymi ludźmi?

Trudno mi to wytłumaczyć, co o tym sądzę. Po prostu mam czasami takie dziwne myśli.
Gdy spojrzę na cokolwiek, zastanawiam się, skąd się to wszystko wzięło?

W szkole i domu wmawiają nam bajeczki o Bogu itd.
Lecz ja w to nie wierzę,

Jestem typem osoby, która jak coś zobaczy, to w to uwierzy.

Nie wierze, że po śmierci jest zbawienie.
Ja wierze w reinkarnacje. Czyli, że po śmierci nasza dusz trafia do innej istoty ludzkiej, zwierzęcej lub zielonej.

CO bym mogła powiedzieć.... Ah tak!

Według mnie życie to jeden, wielki bajzel!
Cały czas wystawia nas na próby i podkłada nam kłody pod stopy.
Potem powinno się coś zdarzyć niesamowitego.
Jednak się nie dzieje...

Zawsze mnie też zastanawia, jak to jest z lustrami.
Mi się zawsze wydaje, że inni widzą nas, a my tak naprawdę samych siebie nigdy nie zobaczymy.
tak wiem, to porąbane. Ale tak sądzę.

To tyle na dzisiaj, Wiem, trochę pomieszane, ale musiałam w końcu wszystko sobie poukładać.

MyszkaJestem.. lecz ciągle się zmieniam.